Bez zapachu ocean wspomnień wysycha (Ostatnia miłość na ziemi).
Czasem czuję w powietrzu dobrze znany zapach. Nie pamiętam, kiedy poczułam go pierwszy raz. Wzbudza uczucia, choć nie pamiętam z jakimi wiążą się wydarzeniami. Innym razem znajomy zapach przywołuje czyjąś twarz, dotyk, głos, sytuacje.
Różne pomysły przychodziły mi do głowy, kiedy zastanawiałam się, co zaproponować w ramach dzisiejszych Zmysłowych Piątków. W końcu zdecydowałam się na eksperyment - malowanie zapachowego krajobrazu. Najpierw wąchaliśmy i nazywaliśmy uprzednio przygotowane przeze mnie przyprawy: pieprz, goździki, kardamon, anyżek, kminek, ziele angielskie, paprykę, cynamon, kurkumę, carry, gałkę muszkatołową i imbir.
Następnie Titi wysypał wszystko na materiał. Unosząca się woń przypraw pobudzała nie tylko nosek ale i paluszki, które z wielką frajdą dotykały sproszkowanych przypraw, ścierały na tarce, mieliły w młynku i rozgniatały w moździerzu.
W naszym zestawie znalazła się też modelina. Jej pierwotnym (czytaj: zaplanowanym przez matkę) przeznaczeniem było przyczepianie do niej tych elementów, których nie da się przymocować do materiału za pomocą kleju. Okazało się jednak, że Titi miał inny pomysł na użycie modeliny. Kolorową masę obtaczał w różnych proszkach. Kulki zmieniały barwy, raz były żółte, za chwilę zielone, by za moment zamienić się w czerwone, a potem w brązowe. A wszystko pachnące. Chłopczyk zamienił się w piekarza przygotowującego pyszne, zapachowe ciasteczka. Tym razem w ciasteczkowej uczcie wzięły udział dotyk, węch i wzrok.
Jednym z wyrobów piekarza było jabłuszko z ogonkiem z wanilii.
Oto stworzony przez Titiego pejzaż malowany zapachem:
Za pomocą węchu doświadczaliśmy świata także TUTAJ.
Cudowny pomysł z takim pachnącym malowidłem!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękujemy :-)
OdpowiedzUsuń