niedziela, 8 września 2013

Leśny domek


Też macie czasem potrzebę pokazania swojemu dziecku zabaw, w które się bawiliście, które głęboko wyryły się w Waszej pamięci? Ja miewam. I właśnie dzisiaj, korzystając z pobytu na wsi, zaproponowałam Titiemu budowę szałasu. Lubię aktywności, które nie wymagają żadnych rekwizytów, które się tworzy poprzez bycie w danym otoczeniu i wykorzystywanie jego różnych możliwości. Zabawy, które przekształcają "nic" w "coś". Pokazywanie dziecku alternatywy dla konsumpcjonizmu, lansowanego na każdym kroku przymusu posiadania nowych rzeczy, jako gwaranta szczęścia i dobrej zabawy, wydaje mi się szczególnie cenne.

Najpierw poszliśmy na poszukiwanie dużych i grubych gałęzi, które przytaszczyliśmy na miejsce budowy. Znajdowanie różnego rodzaju patyczków, patyków i sporych gabarytów gałęzi to w zasadzie stały punkt naszych spacerów tych dalszych i tych bliższych ;-). Niektóre były na tyle długie i grube, że trzeba było użyć siekiery. I choć narzędzie budziło duże zainteresowanie Titiego, rąbanie ze względów bezpieczeństwa przypadło mnie w udziale. Z tych gałęzi i patyków zbudowaliśmy szkielet szałasu. Później przyszła pora na pokrycie. W tym celu użyliśmy sekatora (to znów robota dla rodzica), którym ścięliśmy brzozowe gałązki. Następnie ułożyliśmy je na szkielecie tworząc przytulne lokum.
W leśnym domku szybko zadomowił się też współlokator w postaci Izera, który przez cały czas nam asystował.


Po pracy przyszedł czas na posilenie się. Mniam mniam malinki z krzaka.
Przyznam szczerze, że przystępując do zabawy, liczyłam, iż pobudzi wyobraźnię mojego dziecka, tak jak kiedyś moją. Ale tak się nie stało. Największe zainteresowanie wywołały narzędzia i ich zastosowanie. Titi chciał dotknąć, spróbować (wszystko pod czujnym nadzorem). Choć domek nie okazał się magiczny, sprawił dużo radości. Może to po prostu nie ten moment. Cudownie jest obserwować, jak niektóre zabawy rozpalają wyobraźnię niemalże do czerwoności, a inne nie, jak dziecko samo reguluje, co w danym momencie jest ważne dla jego rozwoju. Titi dość szybko znudził się siedzeniem w szałasie i popędził na spotkanie nowej zabawy. A ja chętnie bym sobie w domku leśnym posiedziała, ale niestety się nie mieszczę;-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz