Dzisiaj w ramach Kosmicznego Listopada mierzymy się z Układem Słonecznym. Ponownie zaczęliśmy od zanurkowania w książkę. Dowiedzieliśmy się, co to jest Układ Słoneczny, przeczytaliśmy, czym charakteryzują się poszczególne planety i co to jest orbita. Po czym przystąpiliśmy do pracy. Przygotowałam okrągłe przedmioty o różnej średnicy, które Titi odrysowywał. Porównywaliśmy wielkości planet. Określaliśmy, która planeta jest największa, najmniejsza, która jest większa, która mniejsza, a które są podobnych rozmiarów. Kolorowaliśmy. Ciała niebieskie wycięliśmy i przykleiliśmy na czarnym brystolu. Narysowaliśmy orbity. W międzyczasie ułożyliśmy piosenkę, która brzmi mniej więcej tak:
Merkury jest najbliżej Słońca, to najmniejsza z planet.
Dalej jest Wenus, tu jest najgoręcej, ma najwięcej wulkanów.
Trzecia jest Ziemia, na której mieszkamy!
Mars - Czerwona Planeta!
Największy jest Jowisz.
Saturn ma pierścienie i najwięcej księżyców.
Na Uranie jest najzimniej,
Ostatni jest Neptun!
Sam tekst może nie jest najwyższych lotów, ale w połączeniu z linią melodyczną nabiera kolorów i wyrazistości. Oczywiście wszystko naszego wspólnego autorstwa;)
Następnie Titi zaproponował zabawę w przechodzenie po kolejnych planetach (początkowo należało nie stawać na Wenus, aby się nie spalić) - okazało się, że to świetna ścieżka równowagi.
A potem to już była spontaniczna zabawa. Synek zaprosił na wyprawę w kosmos Zygzaka, Złomka i resztę bandy. Oczywiście Matka też uczestniczyła w tych podróżach;). Samochody odwiedzały poszczególne planety, na niektórych po wylądowaniu zapalały im się opony, na innych szczękali z zimna zębami i dygotali na całym ciele, na pozostałych było w w sam raz. Było przy tym dużo radości. Szczególnie trzęsący się z zimna Złomek (czytaj: mama animująca samochodzik) wywoływał salwy śmiechu. Przy okazji spontanicznej zabawy utrwalaliśmy nazwy poszczególnych planet i ich cechy charakterystyczne.
Zabawa okazała się na tyle atrakcyjna, że po powrocie ze spaceru Titi nie domagał się "bajki do oglądania", ale od razu poszybował w kosmos ze swoimi samochodami.
Przygotowałam jeszcze jedną atrakcję. Bardzo zainspirowały mnie działania z różnymi masami, które obserwuję na blogach Play At Home Mom oraz Dzika Jabłoń. Było to dla mnie dużym odkryciem i postanowiłam wypróbować. Przygotowałam wcześniej dwie masy. Do ryżu dodałam niebieską farbę i niebieski brokat, wymieszałam i włożyłam do zamrażalnika. Mąkę zmieszałam z czerwoną, żółtą i różową farbą i czerwonym brokatem, dodałam wody, aby zrobiła się plastyczna masa. Włożyłam ją do worka foliowego i do garnka z gorącą wodą (nie wrzącą, aby worek się nie zniszczył). Początkowo chciałam czerwoną masę podgrzać w piekarniku, ale obawiałam się, czy nie stwardnieje. Te dwie substancje miały przedstawiać opozycyjne planety Wenus (najgorętszą) i Uran (najzimniejszą). Początkowo Titi nie chciał dotknąć czerwonej, bał się, że się oparzy (choć jej temperatura była tylko trochę wyższa od temperatury ciała). Później rozkręciła się zabawa. Na początku nieśmiało, badając i obwąchując nową formę aktywności. Co z tym można zrobić? Jakich przedmiotów użyć? I do czego? A później zaczęło się przesypywanie ryżu do mniejszych kubeczków, formowanie kulek z czerwonej masy i układanie ich na ryżu, niczym wisienki na torcie. Odciskanie przedmiotów w czerwonej masie, wbijanie patyczków. To świetna zabawa stymulująca zmysł dotyku, zarówno za pomocą różnych faktur, jak i temperatury. Pewnie częściej będziemy sięgać po tego typu zabawy.
Zapraszam także do odwiedzenia blogów mam biorących udział w projekcie. Listę znajdziecie u Aneczki, autorki projektu. A za tydzień Planeta Ziemia.
Ta masa czerwona wygląda kosmicznie, musze zrobić, mocno plastyczna jest? Jakich proporcji użyłaś?
OdpowiedzUsuńA mnie na tym zdjęciu przypomina kawał surowego mięcha;) Jest mniej więcej taka jak plastelina. Przygotowywałam na oko, do mąki z farbą i brokatem dodawałam powoli wody, żeby mi się ciapa nie zrobiła.
UsuńSuper. Na zabawy masami nie wpadłam. Ogólnie jakoś oporna jestem w tym temacie. Ale zachęciłaś mnie, więc spróbujemy :)
OdpowiedzUsuńJa też długo byłam oporna, w szczególności na masy, które robi się z jedzenia.
Usuń