Czasem jest taki wieczór: zmęczenie, oczy marzą, aby się zamknąć, spięcie w barkach, a dzieciaki jeszcze nie śpią. Bajka przeczytana, kołysanka odśpiewana, i nic... Wtedy dobrze się położyć i posłuchać, co szepcze poduszka do naszego uszka, czyli bajka usypianka wymyślona na potrzeby chwili.
W pewnym aksamitnym, zielonym kraju było aksamitne, zielone miasto.
A w tym aksamitnym, zielonym mieście, był aksamitny, zielony dom.
A w tym aksamitnym, zielonym domu, był aksamitny, zielony pokój.
A w tym aksamitnym, zielonym pokoju, było aksamitne, zielone łóżko.
A w tym aksamitnym, zielonym łóżku, leżał chłopiec.
Chłopiec nie był ani aksamitny, ani zielony.
Chłopiec był z krwi i kości. Głowę wtulił w błękitną poduszę w złote gwiazdy i srebrny księżyc. Przykryty był puchatą, błękitną kołdrą w złociste gwiazdy i srebrzysty księżyc.
Chłopiec wyobraził sobie, że leży na miękkiej, zielonej trawie, a nad nim wysoko na czarnym niebie błyszczą gwiazdy. Obok skrzył się księżyc. Chłopiec zobaczył machającego doń Księżycoluda i też mu pomachał. Księżycolud rzucił maleńkie, złociste pudełeczko. Chłopczyk obserwował, jak spada ono powoli po czarnym, aksamitnym niebie. Paczuszka wylądowała obok niego. Rozwiązał kokardkę i otworzył wieczko. A w złocistym pudełeczku był...
plusk wody - plusk, plusk;
szum lasu - szszsz...;
cykanie świerszczy - cyk, cyk, cyk, cyk;
pohukiwanie sowy - hu hu hu hu;
siusianie na liście - śśśśśśś;
spadające na liście krople deszczu - kap, kap, kap;
wycie wilków w oddali - auuu, auuu;
skrzypienie otwieranych drzwi chatki Baby Jagi - [rodzaj cichego, aksamitnego skrzeku wydaje z siebie opowiadający w tym momencie];
dzwonienie kwiatowych dzwonków - dzyń, dzyń, dzyń;
śpiew ptaków - ćwir, ćwir, tirli, tirli.
Chłopiec bardzo się ucieszył z podarku. Nabrał powietrza i chuuuuuuu... dmuchnął do pudełeczka. Zamknął je. Przewiązał wstążką. Zamachnął się. I rzucił. Prezent poleciał bardzo wysoko aż do księżyca i wtedy Księżycolud go złapał. Odwiązał wstążkę. Otworzył wieczko. Chuuuu... cmok. Wyleciał całus od chłopca i wylądował na policzku Księżycoluda. Księżycolud pomachał do chłopca. Wiatr cichutko grał na liściach.
Chłopiec przykryty był puszystą, błękitną pierzyną w złociste gwiazdy i srebrzysty księżyc, a policzek przytulił do błękitnej poduszki w złote gwiazdki księżyc - rogalik.
Chłopiec z krwi i kości spał w aksamitnym, zielonym łóżku.
A to aksamitne, zielone łóżko, było w aksamitnym, zielonym pokoju.
A ten aksamitny, zielony pokój, był w aksamitnym, zielonym domu.
A ten aksamitny, zielony dom, był w aksamitnym, zielonym mieście.
A to aksamitne, zielone miasto, było w aksamitnym zielonym kraju.
A ten aksamitny, zielony kraj, jest na okrągłej, błękitnej planecie.
A ta okrągła, błękitna planeta krąży sobie wokół słońca, a wokół niej krąży sobie księżyc.
I krążą tak sobie w czarnym, aksamitnym kosmosie.
Opowiadając ważne, aby mieć ciepły, cichy, aksamitny głos. Wszystkie odgłosy dźwiękonaśladowcze mają na celu ululanie dziecka, wyśpiewujemy je niczym kołysankę. Mamy też element humorystyczny (u nas siuśki budzą wiele radości). Powtórzenia z jednej strony budują napięcie, z drugiej poprzez sposób w jaki je wypowiadamy kołyszą do snu. Dobranoc.
Piękno, magia, bliskość, uważność... Jestem oczarowana :)
OdpowiedzUsuń:-) dziękuję.
OdpowiedzUsuń