piątek, 24 lipca 2015

"Ungarded Moments" - z dziećmi w galerii

Mnisi z klasztoru Shaolin, dziewczynka stojąca w wodzie po pachy przy płocie, lokomotywa i Taj Mahal, rybacy na szczudłach - zatrzymane momenty na fotografiach Steve'a MacCurry. Te najbardziej widowiskowe zapadły w pamięci Tymianka. Ale od początku...

Źródło

W składzie Tymianek (lat 6), Perełkiś (lat 1,5) i ja wybraliśmy się na wystawę "Ungarded Moments" . Jechałam z duszą na ramieniu. Spodziewałam się, że po pięciu minutach jeden, albo drugi w niewybredny sposób da do zrozumienia, że czas już wracać. Ale nie, obaj byli bardzo zainteresowani każdym zdjęciem. Tymianek prosił, aby czytać mu podpisy umieszczone obok fotografii. Wyrazistość obrazu, twarze ludzi przykuły uwagę Perełkisia. Zakochałam się. Niektóre zdjęcia widziałam już wcześniej w internecie, jednak możliwość zobaczenia ich w pełnej okazałości sprawia niesamowite wrażenie. 

To doświadczenie pokazało mi, że warto zabierać dzieci również na wydarzenia, które nie są do nich bezpośrednio adresowane. Możliwość obcowania ze sztuką jest bezcenna. Zdobycie kolejnego doświadczenia, bycia w galerii. Zawieszone na białych ścianach fotografie i panująca dookoła cisza sprawiają, że czas na chwile się zatrzymuje, jak na zdjęciach. Jesteśmy w przestrzeni, gdzie spotykają się różne czasy, przecinają różne momenty, współistnieją w bezczasie tej chwili, kiedy nie pędzimy z nurtem miasta, z rytmem codzienności. Cudowne uczucie, kiedy ze swoimi dziećmi mogę doświadczać tego zatrzymania, kiedy powodem zachwytu jest ten sam obiekt, a nie zdarza się to często. Ponad dwudziestoletnia różnica wieku zaciera się w obliczu doświadczenia, oczarowania, przeżywanego w inny sposób, ale wywołanego tym samym zdarzeniem - uchwyconym momentem, działającym bezruchem.

Do domu wróciliśmy ze zdobyczą - plakatem z powyższym zdjęciem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz