środa, 17 września 2014

Zmysły i labirynty wyobraźni

Przedłużyliśmy sobie wakacje, dodatkowe dwa tygodnie obcowania z naturą przed powrotem do dużego miasta, przed obowiązkami już przygotowania do pierwszej klasy. Słońce uraczyło nas swymi wrześniowymi promieniami, choć już nie tak upalnymi, jak latem. Wybraliśmy się na poszukiwanie skarbów. Dla starszego zabawa poruszająca wyobraźnię, bo oto żołędzie, szyszki, kamyki i inne znaleziska przemieniają się w drogocenne klejnoty, dla młodszego (9,5 miesiąca) prawdziwa uczta sensoryczna, dotyk, smak (bo wszystko w buzi lądowało), zapach, wzrok, słuch. Koncentracja sięgnęła zenitu. 


 Pod czujnym okiem nie ma obawy, że dziecko się zadławi, a ćwiczenie małej motoryki i koncentracji - bezcenne! 



Jak sobie poradzić z dużym gabarytem, który nie mieści się w dłoni?
Kiedy już uzbieraliśmy pełen koszyk i inwencja w swobodnej zabawie się wyczerpała, zaproponowałam zadanie/zabawę. Na białej kartce papieru ułożyłam kilka naszych znalezisk i poprosiłam Titiego, aby coś do tego dorysował. Fascynują mnie książki Iwony Chmielewskiej i to one zainspirowały mnie do tego działania. O książkach będzie więcej, ale o tym później. Oto, co powstało.
Titi narysował Labirynt Arktyczny z przeszkodami, które trzeba ominąć, a jak ktoś na nie stanie, to będzie troszeczkę zachory, zanim karetka przyjedzie, to będzie zdrowy. 
 
 Na powyższym zdjęciu widać jaskinię ośmiornicy, w której jest ogień i ogień pod wodą.
Tutaj widzimy skałę, na której można odpocząć. 

Wyobraźnia tak się rozbujała, że synek poprosił, bym mu ułożyła jeszcze jedną planszę. I tak powstał Labirynt Wysp Bisikuf.
Tym razem oprócz narysowania trasy kredką, zrobiliśmy jeszcze wodospad z plasteliny i plastelinowe ludziki, które szybko zyskały miano Jasia i Małgosi. No a skoro Jaś i Małgosia, to nie może zabraknąć przecież przeokrutnej Baby Jagi na miotle. 


W naszej wersji tej popularnej baśni, najbardziej poturbowana okazała się Baba Jaga, którą (jak widać na powyższej fotografii) wciąż masakrował waleczny Jaś. W chwilach, kiedy czarownica nie była przygniatana ani nikt nie urywał jej głowy, bohaterowie opowieści poruszali się po obu labiryntach, gdzie odpoczywali, kąpali się w wodospadzie, czy zjadali lentilki z drzewka przed domem Baby Jagi. 

Zachwyca mnie przekształcanie przez dzieci, różnych zasłyszanych, zobaczonych, doświadczonych treści, manipulowanie nimi, a przez to oswajanie i poznawanie otaczającego świata i odnajdywanie siebie w tym świecie.




1 komentarz:

  1. Adaś też namiętnie zbiera kamienie, szyszki, liście itp ;) Labirynty bardzo pomysłowe

    OdpowiedzUsuń