II edycja DNW |
Wybraliśmy się Kruszyny, celem był tamtejszy pałacyk. Jechaliśmy w ciemno. Od lat bowiem teren pałacu i przylegającego parku był ogrodzony i nic nie dało się zobaczyć. Na miejscu czekała na nas niespodzianka. Brama była otwarta na oścież. Widniały na niej, co prawda tabliczki Zły pies i Wstęp wzbroniony. Przez dłuższą chwilę staliśmy na progu i wahała się: wchodzić / nie wchodzić. W oddali widać było robotników. Ciekawość jednak zwyciężyła. Przeszliśmy główną aleją w stronę wejścia. Nad nami wysoko górowały korony drzew. A przy pałacu praca wre. Zagadnęliśmy jednego z pracowników. Okazało się, że zmienił się właściciel, który chce wyremontować pałacyk, że pewnie będzie tu jakaś restauracja, może muzeum i że wreszcie będzie można go zwiedzać. Nareszcie, bo od wielu lat to raczej ruina nie pałac. Wszystko zostało zdewastowane rozkradzione, nawet zdobienia elewacji wokół okien. A w swojej przeszłości był jednym z ważniejszych punktów na mapie Polski. Zbudowany w stylu barokowym, jako siedziba warowna przez Kacpra Denhofa. Gościli w nim nawet królowie, Władysław IV Waza, Jan Kazimierz, tutaj także odbyły się uroczystości weselne po ślubie Michała Korybuta Wiśniowieckiego z Eleonorą Marią, córką cesarza austriackiego Leopolda I, a Jan III Sobieski przyjmował posłów austriackich proszących o odsiecz. Na terenie obiektu znajduje się Kaplica Sobieskiego.
Źródło |
Źródło |
I jak to z pałacami zazwyczaj bywa jest też legenda - bardzo smutna i tragiczna. O tym jak syn Kacpra Denhofa zakochał się w wiejskiej dziewczynie, ale jego ojciec nie pochwalał związku syna, który ponoć odrzucał dwórki, które ponoć miała mu podsuwać królowa. Aby uniknąć mezaliansu, Denhof zlecił podpalenie domu dziewczyny, która spłonęła. Zrozpaczony syn targnął się na swoje życie. Inna wersja mówi, że zastrzelił go własny ojciec, gdyż wziął go za ojca dziewczyny spieszącego z zemstą. Potem przez wiele lat pokutował, w skład zespołu pałacowego wchodzi Pustelnia Denhofa. A w połowie drogi pomiędzy Kruszyną, a Borownem (wieś, z której pochodziła dziewczyna) w szczerym polu stoi i niszczeje kolumna z piaskowca (wzniesiona przez Denhofa).
Zdjęcie robione z samochodu, Titi nie chciał wysiąść. |
2. Warszawa - wierszyki
Po przyjeździe do Warszawy zajęliśmy się naszym podwórkiem.
W kosmosie jest taka planeta, co się nazywa Ziemia.
A na Ziemi jest taki kontynent, co się nazywa Europa.
A w Europie jest taki kraj, co się nazywa Polska.
A w Polsce jest takie miasto, co się nazywa Warszawa.
A w Warszawie jest taka dzielnica, co się nazywa Praga.
A na Pradze jest taka dzielnica, co się nazywa Grochów.
A na Grochowie jest taka ulica, co się nazywa Międzyborska.
A na Międzyborskiej jest taki dom, w którym mieszka Titi.
Wierszyk szkatułkowy porządkuje nam pojęcia, czasem Titiemu zdarza się powiedzieć, że skoro Polska leży w Europie, to Europa w Polsce.
Drugie opowiadanie przybliża historię Parku Skaryszewskim, który jest celem licznych naszych spacerów. Mówiąc go angażowaliśmy też ciało. Poszczególnym słowom, lub zdaniom odpowiadały określone gesty.
Dawno, dawno temu Kamionek nie był osiedlem (dłonie obok siebie, wnętrzem do góry)
i nie przynależał do Warszawy. (dłonie rozdzielają się)
Był wsią o nazwie Kamień. (jedna ręka do góry, zaciśnięta w pięść, jak kamień)
Wieś Kamień leżała po prawej stronie (prawa ręka pokazuje prawą stronę) Wisły, (obie ręce pokazują płynącą rzekę)
kto chciał się przeprawić na Solec, stąd właśnie wyruszał łodzią. (jedna dłoń tworzy łódź, druga pasażera, ręce wykonują ruchy, jakby łódka płynęła przez fale)
Pewnego razu, gdy w Polsce zapanowało bezkrólewie, na łąki Kamienia (ręce zataczają łuki od środka na zewnątrz, pokazując obszerne łąki)
zjechali panowie szlachta (całe ciało jedzie konno, lub same palce np. po blacie stołu),
aby spośród kandydatów wybrać króla. (ręce pokazują koronę na słowie: króla)
Królem został Francuz Henryk Walezy. (ręce pokazują koronę na głowie)
Wiele lat minęło. (obszerny ruch rąk)
Wieś Kamień włączono do Warszawy (jedna dłoń zaciśnięta w pięść otwiera się i łączy się z drugą dłonią, wnętrzem do góry)
i tak powstała dzielnica Kamionek.
Na łąkach Skaryszewa posadzono drzewa i krzewy (dłonie sadzą)
zrobiono wodne kanały (dłonie pokazują kanały)
i tak powstał Park Skaryszewski, do którego dziś chodzimy na spacery i plac zabaw. (dłonie tuptają paluszkami)
Ku mojemu zaskoczeniu opowiadania stworzone przeze mnie w akcie radosnej twórczości bardzo się Titiemu spodobały i teraz często prosi mnie, aby mu opowiedzieć. Wspólnie pokazujemy gesty i jest przy tym sporo śmiechu.
3. Czytamy
Sięgnęliśmy po książkę mojego dzieciństwa, którą przywiozłam jakiś czas temu od mojej babci, Legendę o tarczy i mieczu Hanny Łochockiej, wydanej w serii Poczytaj mi mamo. Książeczka budzi wspomnienia, na pierwszej stronie widnieje wpis od mojej wychowawczyni z zerówki. Przeczytaliśmy także Legendę o warszawskim Bazyliszku Wandy Chotomskiej.
4. Teatrzyk
Na koniec postanowiliśmy wystawić sztukę teatralną, w dużej mierze improwizowaną. Stworzyliśmy aktorów. Titi rysował i ozdabiał bohaterów spektaklu. Ja wycinałam i usztywniałam naklejając na tekturę. Następnie przyklejaliśmy postacie do butelek wypełnionych wodą, żeby były bardziej stabilne. Oto oni:
Król Henryk Walezy
Ma taką minę, bo wie, że ma wrogów.
Szlachcianka
Szlachcic
Jest smutny i płacze, bo nie został wybrany królem.
Szlachcic
Ma usta ułożone w dzióbek, bo dmuch z niezadowolenia. Też chciał zostać królem.
Rycerz
Jest uśmiechnięty, bo lubi być wesoły.
Syrenka
Bazyliszek
Bazyliszek zyskał dodatkowe właściwości. Nie zamieniał ludzi w kamień spojrzeniem, ale kąsał. Jeśli ukąsił raz, człowiek zamieniał się w wiadro, które przecieka. Jeśli ukąsił bardzo szybko dwa razy, zamieniał się w przeciekające wiadro, a wieczorem w kamień i tak w kółko.
Scenografia
Te czarne kółka to kopce krecie.
Muzyka
Skrócona fabuła spektaklu przedstawia się mniej więcej tak:
Na łąki Kamienia przybywają szlachcice, by wybrać nowego króla. Zostaje nim Henryk Walezy. Wszyscy dają mu prezenty. Ale na uroczystości koronacji pojawia się jeszcze ktoś: Bazyliszek. Czy uda mu się obalić króla i jego dwór? Z pomocą przychodzi Syrenka Warszawska.
Oto blogi biorące udział w projekcie. Zobaczcie sami, jak z tematem środowiska lokalnego zmierzyły się inne rodzinki!
teatrzyk pierwsza klasa!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Kolejne przedstawienia się odbywają, jak widać tytuł jeszcze nie zszedł z afisza ;-)
UsuńAktorzy cudowni wprost. U nas też był teatrzyk, tylko technika wykonania kukiełek inna.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też idea wierszyka, jak go nazwałaś, szkatułkowego. Ja chcę ze starsza córką zrobić taka okrągłą książeczkę "me on the map". Znasz?
Nie znam, zaciekawiłaś mnie :-). Ten wierszyk szkatułkowy, chyba fachowo nazywa się opowieścią korowodową, ułożyłam go na wzór ludowej powiastki. Proste, a okazało się, że budujące napięcie.
Usuńw pisz w google w wyszukiwarce graficznej 'me on the map' to Ci wyskoczy. Bardzo proste i intuicyjne. Z resztą któraś z dziewczyn w ramach wrześniowego warsztatu zrobiła.
UsuńDzięki, sprawdzę.
UsuńMy właśnie zrobiłyśmy swoją: http://ed.bexlab.pl/moje-miejsce-w-swiecie/6677/
UsuńDziękujemy :-) zdjęcia robione o wschodzie słońca, pewnie stąd ci goście;-)
OdpowiedzUsuńŚwietny teatrzyk :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :-)
Usuńuwielbiam teatrzyki :-)))))
OdpowiedzUsuńfantastyczny warsztat!!
Dziękujemy :-)
UsuńKrysia jak mi strasznie szkoda takich niszczejacych dzieł architektury. Okropnie to smutne. Dobrze ze akurat ten palac zyskal nowego wlasciciela. Swietny ten warsztat wasz.
OdpowiedzUsuńDziękujemy Kajka! Dzieł architektury i w jakimś stopniu także naszej tożsamości narodowej.
UsuńWspaniale, że w końcu znalazł sie nowy właściciel pałacyku. Mam nadzieję, że przywróci dawną świetność temu obiektowi.
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle - super warsztaty mieliście! Gratuluję pomysłowości.
Pozdrawiam z Tajwanu.
Dziękujemy :-) Wygląda na to, że rzeczywiście zostanie odrestaurowany. Szkoda, że nikt nie pamięta o kolumnie, bo ona straszy w szczerym polu. W dodatku krążą legendy o błąkające się tam nieszczęsnej duszy, która jęczy tam w nocy brrr. Ale takich rewelacji oszczędziłam synkowi.
Usuńwspaniały teatr! skąd dziurawe wiadro? :D
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Też się zastanawiam nad tym wiadrem, chyba po prostu jest to śmieszne dla pięciolatka ;-)
Usuń