środa, 18 września 2013

Zielnik


Wakacje u babci to między innymi zabawa w ogródku. Małe rączki zrywają kolejno listki bazylii, tymianku, cząbru, oregano, rozmarynu, macierzanki, pietruszki, selera, stewii. Przysuwają do noska. Głęboki wdech i rozchodzie się cała gama zapachów. Listki trafiają do buzi. Na języku czuć bogactwo smaków. Jedne są łagodne, inne ostrzejsze, niektóre przyjemnie smakują, a niektóre zostają usunięte z buzi przez wyplucie (jak np. stewii – jej liście są bardzo słodkie i służą do słodzenia napojów, ciast itp.). Porównujemy zapachy. Dwie odmiany macierzanki, u jednej da się wyczuć znajomy już aromat. Tak, to cytryna! Rozcieramy zioła w dłoniach. Badamy ich fakturę. Jedne są miękkie, inne delikatnie kłujące, jeszcze inne mają twarde łodygi. Na palcach pozostaje sok. Przystawiamy dłonie do nosa. Wdech. Pachną jak zielnik.


Zbieramy zioła. Będziemy je suszyć. Titiego najbardziej interesuje posługiwanie się nożykiem przy ścinaniu roślin. Początkowo trudno chłopczykowi sobie z tym poradzić, nożyk zsuwa się z roślin i udaje się uciąć jedynie kilka listków. Pokazuję, jak to robić. Jedna rączka trzyma nożyk, druga łodyżkę. I tniemy. Radość na twarzy. Titi ścina zioła i wkłada je do koszyczka. Oczy promienieją dumą. Nabyta kolejna umiejętność.

Po powrocie do domu przygotowuję napar z macierzanki i melisy. Woń ciepłych napojów unosi się w kuchni. Porównujemy smak zjedzonego liścia ze smakiem herbatki.




Na papierze rozkładamy zioła. Ususzymy. Ciekawe jak się zmienią? 

Kilka dni później porównujemy smaki, zapachy i fakturę ziół ususzonych i świeżych. Które z nich są bardziej intensywne?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz