Wspólne
czytanie to dla mnie także powroty do dzieciństwa, tak było w
przypadku Braci Lwie Serce
Astrid Lindgren. Pamiętam, jak Babcia czytała mi o przygodach
Sucharka i Jonatana. Niektóre obrazy zapisały się w mojej pamięci,
inne wniknęły głębiej w podświadomość, co odkryłam dopiero
teraz, czytając ją razem z Tymiankiem. Synek słuchał z wypiekami
na twarzy i przyznam, że ja również. Czytaliśmy do późnych
godzin wieczornych, zdecydowanie za późnych...
Nie
jest to jednak łatwa i przyjemna lektura. Przez cały czas trzyma w
napięci. Nawet gdy wydawałoby się, że bohaterowie znaleźli
chwilę wytchnienia, czuć na plecach niebezpieczeństwo, czyhające
za najbliższym kamieniem.
To
baśniowa opowieść o lęku przed śmiercią, o poszukiwaniu
odpowiedzi na pytanie, co jest po śmierci; o odwadze, która nie
jest równoznaczna z nieodczuwaniem strachu, ale z działaniem pomimo
niego. Dla mnie to również historia o wojnie; o tym, że nie ma
wygranych, wszyscy są przegrani. Każdy traci bliskich. Wojna
powoduje zniszczenia, których nie sposób naprawić i zadaje rany,
których nie można zaleczyć. Walka nawet zwieńczona zwycięstwem,
nie jest powrotem do czasu sprzed, ale początkiem długiej i żmudnej
pracy.
Jonatan
doprowadził do uwolnienia mieszkańców Doliny Dzikich Róż od
krwiożerczego smoka, jednak został liźnięty ogniem Katli. A rany
zadane przez nią zabijały lub okaleczały na całe życie. U
chłopaka spowodowały stopniową utratę władzy i czucia w ciele.
Książka
kończy się dość kontrowersyjnie: chłopcy chcą udać się do
Nangilimy, krainy wiecznej szczęśliwości. Przeniesienie się tam
wymaga od Sucharka wiele odwagi, bierze brata na plecy i skacze z nim
w przepaść. Zbijają się, choć nie jest to powiedziane wprost.
Przyznam, że dziwnie było mi to czytać Tymiankowi. Wizja innego,
lepszego świata wiecznej szczęśliwości została odmalowana na
tyle kusząco i sugestywnie, że przyćmiła i odsunęła na dalszy
plan zgliszcza pozostawione przez wojnę. Bracia Lwie Serce odsuwają
się od tego świata, nie chcą się dłużej mierzyć z jego
tragediami, pragną spokoju, miejsca, w którym przy ognisku opowiada
się inne bajki.
Ta
baśniowa powieść została napisana w 1973 roku (28 lat po II
Wojnie Światowej)). Osobiście odnajduję w niej wiele analogii
(choć nie wiem, czy takie było zamierzenie autorki). Tajemny pokoik
za kredensem w kuchni u Mateusza, w którym ukrywał się Jonatan,
przypomina ukrywanie Żydów, a mur otaczający Dolinę Dzikich Róż
– mury getta lub obozu koncentracyjnego. Niewolnicza praca
mieszkańców – prace w obozach koncentracyjnych, Katla, smok
rodzaju żeńskiego z pradawnych czasów – komory gazowe, czy
ideologię, a Tengil – Hitlera.
Być
może intencją autorki wcale nie były nawiązania do wojny, jednak
czytając książkę nie mogłam się opędzić od takich skojarzeń.
Myślę,
że powieść stanowi doskonały punkt wyjścia do rozmowy na temat
wojny, pokazuje, że przegrywają wszyscy. Obala mit niekwestionowanego bohaterstwa.
Tekstowi towarzyszą surowe, czarno-białe ilustracje, które naładowane się emocjami, oddają nastrój wydarzeń.
Tekst powstał w ramach Przygód z książką, choć nieprzyzwoicie spóźniony...
Tekst powstał w ramach Przygód z książką, choć nieprzyzwoicie spóźniony...
Astrid Lindgren
Bracia Lwie Serce
ilustracje: Ilon Wikland
Nasza Księgarnia, Warszawa, 1988
przeł. Teresa Chłapowska
s.224
wiek: 7-107