poniedziałek, 29 września 2014

II edycja DNW: Teatrzyk o Królu, Syrence i Bazyliszku, rzecz się dzieje na Błoniach Kamionkowskich

Kiedy zgłosiliśmy się do II edycji Dziecka na warsztat, byliśmy na przedłużonych wakacjach u dziadka na wsi. Tak bardzo zapaliliśmy się do pracy, że z rozpędu zaczęliśmy badać okolice, w których w tamtym czasie się znajdowaliśmy. Dzisiejszy warsztat dotyczy właśnie środowiska lokalnego, a jego tematem przewodnim jest: legenda / opowieść / historyjka / bajka.



II edycja DNW
 1. Wycieczka
Wybraliśmy się Kruszyny, celem był tamtejszy pałacyk. Jechaliśmy w ciemno. Od lat bowiem teren pałacu i przylegającego parku był ogrodzony i nic nie dało się zobaczyć. Na miejscu czekała na nas niespodzianka. Brama była otwarta na oścież. Widniały na niej, co prawda tabliczki Zły pies i Wstęp wzbroniony. Przez dłuższą chwilę staliśmy na progu i wahała się: wchodzić / nie wchodzić. W oddali widać było robotników. Ciekawość jednak zwyciężyła. Przeszliśmy główną aleją w stronę wejścia. Nad nami wysoko górowały korony drzew. A przy pałacu praca wre. Zagadnęliśmy jednego z pracowników. Okazało się, że zmienił się właściciel, który chce wyremontować pałacyk, że pewnie będzie tu jakaś restauracja, może muzeum i że wreszcie będzie można go zwiedzać. Nareszcie, bo od wielu lat to raczej ruina nie pałac. Wszystko zostało zdewastowane rozkradzione, nawet zdobienia elewacji wokół okien. A w swojej przeszłości był jednym z ważniejszych punktów na mapie Polski. Zbudowany w stylu barokowym, jako siedziba warowna przez Kacpra Denhofa. Gościli w nim nawet królowie, Władysław IV Waza, Jan Kazimierz, tutaj także odbyły się uroczystości weselne po ślubie Michała Korybuta Wiśniowieckiego z Eleonorą Marią, córką cesarza austriackiego Leopolda I, a Jan III Sobieski przyjmował posłów austriackich proszących o odsiecz. Na terenie obiektu znajduje się Kaplica Sobieskiego. 
Źródło
Źródło

I jak to z pałacami zazwyczaj bywa jest też legenda - bardzo smutna i tragiczna. O tym jak syn Kacpra Denhofa zakochał się w wiejskiej dziewczynie, ale jego ojciec nie pochwalał związku syna, który ponoć odrzucał dwórki, które ponoć miała mu podsuwać królowa. Aby uniknąć mezaliansu, Denhof zlecił podpalenie domu dziewczyny, która spłonęła. Zrozpaczony syn targnął się na swoje życie. Inna wersja mówi, że zastrzelił go własny ojciec, gdyż wziął go za ojca dziewczyny spieszącego z zemstą. Potem przez wiele lat pokutował, w skład zespołu pałacowego wchodzi Pustelnia Denhofa. A w połowie drogi pomiędzy Kruszyną, a Borownem (wieś, z której pochodziła dziewczyna) w szczerym polu stoi i niszczeje kolumna z piaskowca (wzniesiona przez Denhofa). 
Zdjęcie robione z samochodu, Titi nie chciał wysiąść.

Smutno, że takie obiekty w Polsce niszczeją, że nikt o to nie dba.

2. Warszawa - wierszyki
Po przyjeździe do Warszawy zajęliśmy się naszym podwórkiem. 

W kosmosie jest taka planeta, co się nazywa Ziemia.
A na Ziemi jest taki kontynent, co się nazywa Europa.
A w Europie jest taki kraj, co się nazywa Polska.
A w Polsce jest takie miasto, co się nazywa Warszawa.
A w Warszawie jest taka dzielnica, co się nazywa Praga.
A na Pradze jest taka dzielnica, co się nazywa Grochów. 
A na Grochowie jest taka ulica, co się nazywa Międzyborska.
A na Międzyborskiej jest taki dom, w którym mieszka Titi.

Wierszyk szkatułkowy porządkuje nam pojęcia, czasem Titiemu zdarza się powiedzieć, że skoro Polska leży w Europie, to Europa w Polsce. 


Drugie opowiadanie przybliża historię Parku Skaryszewskim, który jest celem licznych naszych spacerów. Mówiąc go angażowaliśmy też ciało. Poszczególnym słowom, lub zdaniom odpowiadały określone gesty.

Dawno, dawno temu Kamionek nie był osiedlem (dłonie obok siebie, wnętrzem do góry) 
i nie przynależał do Warszawy. (dłonie rozdzielają się) 
Był wsią o nazwie Kamień. (jedna ręka do góry, zaciśnięta w pięść, jak kamień)
Wieś Kamień leżała po prawej stronie (prawa ręka pokazuje prawą stronę)  Wisły, (obie ręce pokazują płynącą rzekę)
kto chciał się przeprawić na Solec, stąd właśnie wyruszał łodzią. (jedna dłoń tworzy łódź, druga pasażera, ręce wykonują ruchy, jakby łódka płynęła przez fale)
Pewnego razu, gdy w Polsce zapanowało bezkrólewie, na łąki Kamienia (ręce zataczają łuki od środka na zewnątrz, pokazując obszerne łąki) 
zjechali panowie szlachta (całe ciało jedzie konno, lub same palce np. po blacie stołu)
aby spośród kandydatów wybrać króla. (ręce pokazują koronę na słowie: króla)
Królem został Francuz Henryk Walezy. (ręce pokazują koronę na głowie)
Wiele lat minęło. (obszerny ruch rąk)
Wieś Kamień włączono do Warszawy (jedna dłoń zaciśnięta w pięść otwiera się i łączy się z drugą dłonią, wnętrzem do góry) 
i tak powstała dzielnica Kamionek. 
Na łąkach Skaryszewa posadzono drzewa i krzewy (dłonie sadzą)
zrobiono wodne kanały (dłonie pokazują kanały)
i tak powstał Park Skaryszewski, do którego dziś chodzimy na spacery i plac zabaw. (dłonie tuptają paluszkami)

Ku mojemu zaskoczeniu opowiadania stworzone przeze mnie w akcie radosnej twórczości bardzo się Titiemu spodobały i teraz często prosi mnie, aby mu opowiedzieć. Wspólnie pokazujemy gesty i jest przy tym sporo śmiechu. 

3. Czytamy 
Sięgnęliśmy po książkę mojego dzieciństwa, którą przywiozłam jakiś czas temu od mojej babci, Legendę o tarczy i mieczu Hanny Łochockiej, wydanej w serii Poczytaj mi mamo. Książeczka budzi wspomnienia, na pierwszej stronie widnieje wpis od mojej wychowawczyni z zerówki. Przeczytaliśmy także Legendę o warszawskim Bazyliszku Wandy Chotomskiej.

4. Teatrzyk
 Na koniec postanowiliśmy wystawić sztukę teatralną, w dużej mierze improwizowaną. Stworzyliśmy aktorów. Titi rysował i ozdabiał bohaterów spektaklu. Ja wycinałam i usztywniałam naklejając na tekturę. Następnie przyklejaliśmy postacie do butelek wypełnionych wodą, żeby były bardziej stabilne. Oto oni:

Król Henryk Walezy
Ma taką minę, bo wie, że ma wrogów.

Szlachcianka
Szlachcic
Jest smutny i płacze, bo nie został wybrany królem.

Szlachcic
Ma usta ułożone w dzióbek, bo dmuch z niezadowolenia. Też chciał zostać królem.

Rycerz

Jest uśmiechnięty, bo lubi być wesoły.

Syrenka
Bazyliszek
 Bazyliszek zyskał dodatkowe właściwości. Nie zamieniał ludzi w kamień spojrzeniem, ale kąsał. Jeśli ukąsił raz, człowiek zamieniał się w wiadro, które przecieka. Jeśli ukąsił bardzo szybko dwa razy, zamieniał się w przeciekające wiadro, a wieczorem w kamień i tak w kółko.

Scenografia
Te czarne kółka to kopce krecie.

Muzyka
 


Skrócona fabuła spektaklu przedstawia się mniej więcej tak:
 
Na łąki Kamienia przybywają szlachcice, by wybrać nowego króla. Zostaje nim Henryk Walezy. Wszyscy dają mu prezenty. Ale na uroczystości koronacji pojawia się jeszcze ktoś: Bazyliszek. Czy uda mu się obalić króla i jego dwór? Z pomocą przychodzi Syrenka Warszawska.










Oto blogi biorące udział w projekcie. Zobaczcie sami, jak z tematem środowiska lokalnego zmierzyły się inne rodzinki!  




niedziela, 28 września 2014

Przygoda z książką - projekt blogowy

Lubimy czytać, uwielbiamy książki, więc kiedy dowiedzieliśmy się o projekcie Przygoda z książką, wiedzieliśmy, że chcemy wziąć w nim udział. Zapraszamy do wspólnej zabawy inspirowanej książkami. 

 Oto harmonogram:
  • 1 października
  • 15 października
  • 29 października
  • 12 listopada
  • 26 listopada
  • 10 grudnia
  • 17 grudnia

niedziela, 21 września 2014

Kasztanowa kąpiel


Chorujemy! Trzy dni przedszkola po przedłużonych wakacjach i coś się przypałętało. A miało być tak pięknie! No ale zanim zakatarzone nosy rozkichały się po domu na dobre, udało mi się nazbierać wielki wór kasztanów w drodze do przedszkola po Titiego. Plan był taki, że wracając dozbieramy razem więcej, ale dziecko nie czuło się najlepiej. Na szczęście okazało się, że kasztanów jest całkiem sporo, bo umyśliłam sobie zrobić chłopakom kasztanową kąpiel. 

Wsypaliśmy wszystkie kasztany do miski i zaczęła się zabawa! Niesamowite wrażenia sensoryczne! Można stopy zanurzyć w kasztanach (np. przy pisaniu posta:-), bardzo relaksujące!), można całemu wejść do miski i posadzić na kasztanach swoje szanowne cztery litery, można się wzajemnie kasztanami masować, przesypywać, wyrzucać z miski, wkładać do kubeczków (dla 9,5 miesięczniaka ćwiczenie koordynacji oko ręka), wrzucić do butelki tworząc grzechotkę, albo wypełnić nimi skarpetkę, można też nimi nakarmić mamę (jedna z ulubionych zabaw młodszego synka). Starszemu ustawiłam wiadro, do którego celował rzuty z odległości. Młodszy uwielbia wchodzić do kasztanowej kąpieli. Zazwyczaj różne atrakcje nudzą mu się po kilku minutach, a kasztany już trzy dni budzą jego niesłabnące zainteresowanie. Od kilku dni kasztany są stałym krajobrazem naszego domu. Początkowo obawiałam się, czy po pięciu minutach nie będą wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinny być. Umówiliśmy się, że kasztany mogą być tylko w misce i SĄ. Starszy bardzo tego przestrzega.Ciąg dalszy kasztanowych opowieści nastąpi. 


sobota, 20 września 2014

II edycja DZIECKA NA WARSZTAT

Bierzemy udział w II edycji DZIECKA NA WARSZTAT!!! Bardzo cieszymy się na wspólną przygodę. Najpierw przyjrzymy się temu, co wokół nas. Na pierwszy warsztat zapraszamy 29 września, a dotyczyć on będzie środowiska lokalnego.


środa, 17 września 2014

Zmysły i labirynty wyobraźni

Przedłużyliśmy sobie wakacje, dodatkowe dwa tygodnie obcowania z naturą przed powrotem do dużego miasta, przed obowiązkami już przygotowania do pierwszej klasy. Słońce uraczyło nas swymi wrześniowymi promieniami, choć już nie tak upalnymi, jak latem. Wybraliśmy się na poszukiwanie skarbów. Dla starszego zabawa poruszająca wyobraźnię, bo oto żołędzie, szyszki, kamyki i inne znaleziska przemieniają się w drogocenne klejnoty, dla młodszego (9,5 miesiąca) prawdziwa uczta sensoryczna, dotyk, smak (bo wszystko w buzi lądowało), zapach, wzrok, słuch. Koncentracja sięgnęła zenitu. 


 Pod czujnym okiem nie ma obawy, że dziecko się zadławi, a ćwiczenie małej motoryki i koncentracji - bezcenne! 



Jak sobie poradzić z dużym gabarytem, który nie mieści się w dłoni?
Kiedy już uzbieraliśmy pełen koszyk i inwencja w swobodnej zabawie się wyczerpała, zaproponowałam zadanie/zabawę. Na białej kartce papieru ułożyłam kilka naszych znalezisk i poprosiłam Titiego, aby coś do tego dorysował. Fascynują mnie książki Iwony Chmielewskiej i to one zainspirowały mnie do tego działania. O książkach będzie więcej, ale o tym później. Oto, co powstało.
Titi narysował Labirynt Arktyczny z przeszkodami, które trzeba ominąć, a jak ktoś na nie stanie, to będzie troszeczkę zachory, zanim karetka przyjedzie, to będzie zdrowy. 
 
 Na powyższym zdjęciu widać jaskinię ośmiornicy, w której jest ogień i ogień pod wodą.
Tutaj widzimy skałę, na której można odpocząć. 

Wyobraźnia tak się rozbujała, że synek poprosił, bym mu ułożyła jeszcze jedną planszę. I tak powstał Labirynt Wysp Bisikuf.
Tym razem oprócz narysowania trasy kredką, zrobiliśmy jeszcze wodospad z plasteliny i plastelinowe ludziki, które szybko zyskały miano Jasia i Małgosi. No a skoro Jaś i Małgosia, to nie może zabraknąć przecież przeokrutnej Baby Jagi na miotle. 


W naszej wersji tej popularnej baśni, najbardziej poturbowana okazała się Baba Jaga, którą (jak widać na powyższej fotografii) wciąż masakrował waleczny Jaś. W chwilach, kiedy czarownica nie była przygniatana ani nikt nie urywał jej głowy, bohaterowie opowieści poruszali się po obu labiryntach, gdzie odpoczywali, kąpali się w wodospadzie, czy zjadali lentilki z drzewka przed domem Baby Jagi. 

Zachwyca mnie przekształcanie przez dzieci, różnych zasłyszanych, zobaczonych, doświadczonych treści, manipulowanie nimi, a przez to oswajanie i poznawanie otaczającego świata i odnajdywanie siebie w tym świecie.